Nigdy nie byłam przekonana do japońskiej mangi i anime. No jakoś tak było, że nie podchodziło mi to w ogóle. Wiec wyobraźcie sobie jak wielki był mój ból, kiedy mój brat dorwał mangę "Death Note" i anime z resztą też. Co gorsza, mój Tomek też to zna i lubi, więc nie dało się wysiedzieć razem z nimi bo zrobili się monotematyczni. Jakby tego było mało to jeden i drugi najeżdżał na mnie, żebym i ja zaczęła to czytać/oglądać. Wow, dali mi wybór. Ale ja się nie dawałam tak łatwo. Do czasu... W końcu i mnie pochłonęła opowieść o Light'cie, Ryuk'u czy L'u. Jak na razie przeczytałam tylko dwa tomy, a dziś w pociągu zacznę trzeci. Jednakże z ręką na sercu muszę powiedzieć: TO ŚWIETNY KRYMINAŁ!!! I jak najbardziej polecam. Odsyłam na wikipedię: http://pl.wikipedia.org/wiki/Death_Note
A tak z innej paki miałam dziwny sen. Bardzo wyraźna była w nim data 30 maja 2011. To dokładnie dwa dni po moich urodzinach, które będę mieć dopiero za rok. We śnie obudziłam się tego dnia wkurzona, że zapomniałam o moich urodzinach sprzed dwóch dni. Miałam także pretensję do wszystkich dookoła, że nikt nie pamiętał. Ani mama, ani Tomek. Nikt. Nagle sobie boleśnie uświadomiłam, że miałam (jak to mój dziadek nazywa) "zmianę kodu", albo "dodatkowy krzyżyk". I już nie -naście. Teraz dwudziestka. Na szczęście do tego jeszcze ponad dziewięć miesięcy:P Bo ja nie liczę od poczęcia:D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz