Możecie do mnie oficjalnie mówić "Szanowna studentko Turystyki i rekreacji" lub jak ja to lubię nazywać Tiru:P No dobra, przesadziłam, ale to tylko taki mały wstęp.
W ubiegły weekend był pierwszy zjazd. Sobota mnie przeraziła. Planowo miały być same wykłady na Bobrowieckiej z takowych przedmiotów: Podstawy prawa, socjologia, podstawy turystyki, podstawy rekreacji, historia kultury i sztuki oraz geografia turystyczna. Okazało się, że z racji dojazdów i nieznajomości Warszawy na prawo spóźniłam się ze 40 minut. Ogólnie pierdolnik i pani doktor, która nie potrafi włączyć mikrofonu, a nawet nie wie, że nie działa. Potem dowiedziałam się,że mam iść na jakoś konferencję na Marszałkowską i pomimo szczerych chęci, nie udało się. Ale za to kupiłam nowe buty, lampkę i parę innych pierdół u siebie w Rossie. No i pół soboty wolnej:P A w niedziele były same ćwiczenia, więc już łatwiej i ciekawiej. I co muszę powiedzieć? Mam super grupę i nie taka geografia straszna. Bardzo chaotyczny ten wpis, ale jak na wpół do pierwszej w nocy i fakt, że jest się po pracy...
Myśli złożone
"Myśli złożone, marzenia bezsenne. Lekko pozacierały się granice między dobrem, a złem. "
poniedziałek, 11 października 2010
poniedziałek, 20 września 2010
Tam gdzie lubię zaglądać- blogi szafiarskie cz. 2
Moje "ochy" i "achy" w tej notce będę adresować do Klary, czyli autorki bloga BillieJeanStyle oraz do Magdy z No-Life-Till-Leather.
O Klarze mogę się rozpisać wymieniając po kolei zalety tego co na swoim logu prezentuje. Ale chcę być obiektywna, dlatego też muszę wymienić jakieś wady. I tu się pojawiają schody ponieważ takich nie widzę. Kiedy ładuje nam się strona jej bloga od początku zachwyca fajny baner, który jak się potem okazuje idealnie pasuje do treści całego bloga. Niejednokrotnie doszukiwałam się wad w tym wszystkim, ale takich tu nie ma. Wszystko jest idealne! Klara jest piękna, ma zabójczą figurę i piękne włosy. Jej styl idealnie trafia w mój gust. Ponadto robi niebanalne zdjęcia. Ba, moim zdaniem ma nawet kilka fajnych sesji. Jakby tego mało wiele ubrań szyje czy przerabia sama. To wielki plus. Dzięki temu ma pewność, że tylko ona nosi daną rzecz. O! Wiem... Klara powinna jak najszybciej coś zrobić, bo moim zdaniem ma szansę na sławę w modelingu. Klaro, jeśli to czytasz, życzę Ci powodzenia.
Magda jest inna niż Klara (bo przecież o takich samych pisać nie będę). To co najbardziej mi się w niej podoba to zacięcie do muzyki. Rockowej oczywiście. Ponadto bardzo lubię jej stylizacje. Magda wykorzystuje do zdjęć zwykłe ubrania, ale też i takie z duszą, czyli vintage. W sumie każdy z jej ciuchów chętnie sama bym założyła. No może z wyjątkiem butów z notki Porn shoes. Nie znam Magdy, ale kiedy patrzę na jej zdjęcia myślę sobie: Gdybym ją znała, to na pewno miałabym z nią fajny kontakt. Miałybyśmy o czym rozmawiać. W sumie i tak ten świat jest mały...
O Klarze mogę się rozpisać wymieniając po kolei zalety tego co na swoim logu prezentuje. Ale chcę być obiektywna, dlatego też muszę wymienić jakieś wady. I tu się pojawiają schody ponieważ takich nie widzę. Kiedy ładuje nam się strona jej bloga od początku zachwyca fajny baner, który jak się potem okazuje idealnie pasuje do treści całego bloga. Niejednokrotnie doszukiwałam się wad w tym wszystkim, ale takich tu nie ma. Wszystko jest idealne! Klara jest piękna, ma zabójczą figurę i piękne włosy. Jej styl idealnie trafia w mój gust. Ponadto robi niebanalne zdjęcia. Ba, moim zdaniem ma nawet kilka fajnych sesji. Jakby tego mało wiele ubrań szyje czy przerabia sama. To wielki plus. Dzięki temu ma pewność, że tylko ona nosi daną rzecz. O! Wiem... Klara powinna jak najszybciej coś zrobić, bo moim zdaniem ma szansę na sławę w modelingu. Klaro, jeśli to czytasz, życzę Ci powodzenia.
Magda jest inna niż Klara (bo przecież o takich samych pisać nie będę). To co najbardziej mi się w niej podoba to zacięcie do muzyki. Rockowej oczywiście. Ponadto bardzo lubię jej stylizacje. Magda wykorzystuje do zdjęć zwykłe ubrania, ale też i takie z duszą, czyli vintage. W sumie każdy z jej ciuchów chętnie sama bym założyła. No może z wyjątkiem butów z notki Porn shoes. Nie znam Magdy, ale kiedy patrzę na jej zdjęcia myślę sobie: Gdybym ją znała, to na pewno miałabym z nią fajny kontakt. Miałybyśmy o czym rozmawiać. W sumie i tak ten świat jest mały...
piątek, 17 września 2010
Tam gdzie lubię zaglądać- blogi szafiarskie cz. 1
Codziennie wyczekuję nowych postów na kilku (moim zdaniem) świetnych blogach. Każdy z nich jest inny, ale łączy je wspólna tematyka- "SZAFIARSTWO". Zawsze lubiłam oglądać katalogi znanych firm odzieżowych promujących swoje nowe kolekcję. I lubię modę, ale raczej oglądać, bo sama się na tym nie znam. Nie umiem ubrać siebie. Ale nie o tym chcę pisać:P Żeby post nie był za długi podzielę go na kilka części. W każdym przedstawię po dwie moje ulubione autorki.
Jeden z najsławniejszych blogów szafiarskich prowadzi
Ryfka lub jak kto woli Sztywniara. I mimo, że jej styl można określić jako oryginalny, a nawet dziwny, nie zmienia to faktu, że jest rewelacyjna w tym co robi. Cóż na tym właśnie prawdziwe szafiarstwo polega. Nie sztuką jest ubrać się od stóp do głów w kreacje z sieciówek i właśnie to pokazuje nam Ryfka. Jej stylizacje należą do takich, które jednym mogą się podobać, a innym niekoniecznie. Przykładem jest jeden z komentarzy, który autorka "Szafy Sztywniary" dostała od Anonima: " Ryfka,masz cholerne szczęście,że media cię wypromowały,bo ogólnie rzecz biorąc,to katastrofa. Nie jestem w stanie pojąc,jak to możliwe,że osoba która ubiera się gorzej niż przeciętna Kowalska na ulicy jest tak rozchwytywana ;> totalna ironia losu żeby nie było,że anonim,jak śmigniesz mi na rowerze koło bagateli to sama cię zaczepię", albo miliony innych, pochlebnych komentarzy. A moim zdaniem? Ryfka robi stylizacje, które bardzo mi się podobają, ale i takie, których zrozumieć nie mogę. Ten post, aż błaga, żeby dodać zdjęcia, ale niestety tego zrobić nie mogę. Jedno jest pewne: czytam każdy post Ryfki i nie mogę doczekać się kolejnych.
Moim (całkowicie subiektywnym) zdaniem nieco inaczej jest na blogu Aife, czyli Anity S. U niej zachwyca mnie bardzo wiele: zaczynając od fajnych ciuchów, przez ich niebanalne połączenia, urodę Anity, świetne zdjęcia, aż po jej talent (Anita rysuje, maluje, fotografuje i kombinuje jak koń pod górę- pozytywnie!, słowem jej wkład w sztukę moim zdaniem jest nie oceniony). Fajnym doświadczeniem było obejrzenie wszystkich jej stylizacji i postów, które umieściła na swoim blogu. Chodzi o to, że jak na dłoni można było obejrzeć jak dojrzewa i się zmienia. Jak dojrzewa jej talent i jej pasja. Aż miło;)
Dziewczyny: życzę powodzenia:)
Jeden z najsławniejszych blogów szafiarskich prowadzi
Ryfka lub jak kto woli Sztywniara. I mimo, że jej styl można określić jako oryginalny, a nawet dziwny, nie zmienia to faktu, że jest rewelacyjna w tym co robi. Cóż na tym właśnie prawdziwe szafiarstwo polega. Nie sztuką jest ubrać się od stóp do głów w kreacje z sieciówek i właśnie to pokazuje nam Ryfka. Jej stylizacje należą do takich, które jednym mogą się podobać, a innym niekoniecznie. Przykładem jest jeden z komentarzy, który autorka "Szafy Sztywniary" dostała od Anonima: " Ryfka,masz cholerne szczęście,że media cię wypromowały,bo ogólnie rzecz biorąc,to katastrofa. Nie jestem w stanie pojąc,jak to możliwe,że osoba która ubiera się gorzej niż przeciętna Kowalska na ulicy jest tak rozchwytywana ;> totalna ironia losu żeby nie było,że anonim,jak śmigniesz mi na rowerze koło bagateli to sama cię zaczepię", albo miliony innych, pochlebnych komentarzy. A moim zdaniem? Ryfka robi stylizacje, które bardzo mi się podobają, ale i takie, których zrozumieć nie mogę. Ten post, aż błaga, żeby dodać zdjęcia, ale niestety tego zrobić nie mogę. Jedno jest pewne: czytam każdy post Ryfki i nie mogę doczekać się kolejnych.
Moim (całkowicie subiektywnym) zdaniem nieco inaczej jest na blogu Aife, czyli Anity S. U niej zachwyca mnie bardzo wiele: zaczynając od fajnych ciuchów, przez ich niebanalne połączenia, urodę Anity, świetne zdjęcia, aż po jej talent (Anita rysuje, maluje, fotografuje i kombinuje jak koń pod górę- pozytywnie!, słowem jej wkład w sztukę moim zdaniem jest nie oceniony). Fajnym doświadczeniem było obejrzenie wszystkich jej stylizacji i postów, które umieściła na swoim blogu. Chodzi o to, że jak na dłoni można było obejrzeć jak dojrzewa i się zmienia. Jak dojrzewa jej talent i jej pasja. Aż miło;)
Dziewczyny: życzę powodzenia:)
poniedziałek, 6 września 2010
Tyrajmisiu (Tiramisu)
W wersji łatwej, prostej i przyjemnej...
Potrzebujemy (na ok 4-6 osób, lub po prostu mała brytfanka)
` 4 żółtka
` ćwierć szklanki cukru
` paczka biszkopcików
` dostępne w sklepach opakowanie serka Mascarpone
` mocna, posłodzona kawa (kubeczek starczy)
` trochę rumu, koniaka lub wódki (dla anty-fanów alkoholu może zapach rumowy) dodajemy do kawy
` kakao albo zmielona kawa
I cóż teraz?
Mikserem miksujemy żółtka i cukier na jednolitą masę. Następnie dodajemy stopniowo Mascarpone. Na brytfannie kładziemy biszkopciki i skrapiamy roztworem kawo-alkoholowym. Na to idzie masa żółtkowo-serkowa. Przekładamy jakieś 3 warstwy. I do lodówki na minimum godzinkę. Przed podaniem posypujemy kawą lub kakao.
Potrzebujemy (na ok 4-6 osób, lub po prostu mała brytfanka)
` 4 żółtka
` ćwierć szklanki cukru
` paczka biszkopcików
` dostępne w sklepach opakowanie serka Mascarpone
` mocna, posłodzona kawa (kubeczek starczy)
` trochę rumu, koniaka lub wódki (dla anty-fanów alkoholu może zapach rumowy) dodajemy do kawy
` kakao albo zmielona kawa
I cóż teraz?
Mikserem miksujemy żółtka i cukier na jednolitą masę. Następnie dodajemy stopniowo Mascarpone. Na brytfannie kładziemy biszkopciki i skrapiamy roztworem kawo-alkoholowym. Na to idzie masa żółtkowo-serkowa. Przekładamy jakieś 3 warstwy. I do lodówki na minimum godzinkę. Przed podaniem posypujemy kawą lub kakao.
sobota, 4 września 2010
Jam jest klient,
czyli płacę wymagam...
Kiedy robię zakupy (szczególnie w samoobsługowych) nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby marudzić pracownikom danej placówki. Jeśli już to zapytałam gdzie szukać to czy tamto. W końcu jak sama nazwa są to sklepy gdzie zakupy robi się samemu.
Jednakże innego zdania są całe armie innych ludzi, którzy robią zakupy, tam gdzie ja pracuję. Czasem nie wiem czy śmiać się czy płakać...
Numerem 1 jest pewien starszy pan, który swoim sposobem bycia, aż krzyczał: "Napijmy się za powrót PRL-u!", albo "Dajcie mi widły!". Ale może zacznę od początku. Kolejka dość spora, ja na kasie. Zakupy robi arabska rodzinka, z którą rozmawiam po angielsku. Wszystko ok. Potem jeszcze jedna osoba i ten pan. Twierdzi on, że powinni robić zakupy w swoim kraju. Ja na to, że to centrum Warszawy, więc to normalne, i że nie mam problemu póki mogę się dogadać, a języka nauczyłam się w szkole. No i pan na to: "Tak?! Taka mądra jesteś (na Ty) i nauczyłaś się w szkole?!". I mimo kolejki zaczął mnie pytać z tabliczki mnożenia, geografii Europy itd.
Były jeszcze inne sytuacje, chociaż mniej drastyczne. Na przykład pani, która pyta czy różowy test ciążowy działa jak niebieski, który kiedyś miała. Albo pani, która pytała, który krem 60+ jest lepszy. Były także pytania o chemiczne składy dwóch błyszczyków. No i wiele innych.
Dodam, że nie użyłam wszystkich dostępnych testów ciążowych, a nawet żadnego. Nigdy nie były mi potrzebne kremy przeciwzmarszczkowe. I nigdy nie studiowałam kosmetologi, ani dermatologii.
Ale nie ma tego złego. Jest się z czego pośmiać:) A poniżej moje ulubione kwiaty tego lata. Niestety zdjęcie tylko z google.
Kiedy robię zakupy (szczególnie w samoobsługowych) nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby marudzić pracownikom danej placówki. Jeśli już to zapytałam gdzie szukać to czy tamto. W końcu jak sama nazwa są to sklepy gdzie zakupy robi się samemu.
Jednakże innego zdania są całe armie innych ludzi, którzy robią zakupy, tam gdzie ja pracuję. Czasem nie wiem czy śmiać się czy płakać...
Numerem 1 jest pewien starszy pan, który swoim sposobem bycia, aż krzyczał: "Napijmy się za powrót PRL-u!", albo "Dajcie mi widły!". Ale może zacznę od początku. Kolejka dość spora, ja na kasie. Zakupy robi arabska rodzinka, z którą rozmawiam po angielsku. Wszystko ok. Potem jeszcze jedna osoba i ten pan. Twierdzi on, że powinni robić zakupy w swoim kraju. Ja na to, że to centrum Warszawy, więc to normalne, i że nie mam problemu póki mogę się dogadać, a języka nauczyłam się w szkole. No i pan na to: "Tak?! Taka mądra jesteś (na Ty) i nauczyłaś się w szkole?!". I mimo kolejki zaczął mnie pytać z tabliczki mnożenia, geografii Europy itd.
Były jeszcze inne sytuacje, chociaż mniej drastyczne. Na przykład pani, która pyta czy różowy test ciążowy działa jak niebieski, który kiedyś miała. Albo pani, która pytała, który krem 60+ jest lepszy. Były także pytania o chemiczne składy dwóch błyszczyków. No i wiele innych.
Dodam, że nie użyłam wszystkich dostępnych testów ciążowych, a nawet żadnego. Nigdy nie były mi potrzebne kremy przeciwzmarszczkowe. I nigdy nie studiowałam kosmetologi, ani dermatologii.
Ale nie ma tego złego. Jest się z czego pośmiać:) A poniżej moje ulubione kwiaty tego lata. Niestety zdjęcie tylko z google.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)